niedziela, 17 listopada 2013

11. Prezenty na święta - pomysły.

Cześć.


Tak, wiem że dopiero połowa listopada. Myślę jednak, że to dobry pomysł aby zastanowić się co kupić bliskim pod choinkę. Czas tak szybko pędzi, że zaraz będą Mikołajki a później już chwila i święta. Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię robić zakupów wśród tłumu ludzi, którzy zostawili kupno prezentów na ostatnią chwilę.


Co jest najważniejsze przy wyborze prezentów? Lista! Lista osób, którym chcemy zrobić niespodziankę i przyporządkowane do nich po kilka pomysłów. Nic tak nie przyprawia o nagły atak furii, jak to że nasz prezent jest niemożliwy do kupienia, albo ktoś sam zdążył sobie daną rzecz kupić.



Moja lista świątecznych prezentów.


Nie wiem jak inni, ale ja zawsze mam problem z wybraniem prezentów chłopakom. Czy to starszy, czy to młodszy, czy to tato, czy brat. Kobiecie łatwiej coś wybrać. Każda lubi ładnie wyglądać i ładnie pachnieć. Więc "awaryjnym" prezentem mogą zawsze być perfumy lub kolczyki. 


W te święta dążę do maksymalnego spersonalizowania prezentów! Chcę, aby każdy dostał coś, co mu się na pewno spodoba. Dlatego od dłuższego czasu wsłuchuję się w to, co mówią. Dzięki temu kupienie odpowiedniego prezentu nie jest uciążliwe. Wręcz sprawia przyjemność.


Babcia za każdym razem, gdy jest u mamy cieszy się, że pije herbatę z imbryczka. W domu takiego nie ma. Lubi też, gdy w okół ładnie pachnie. Tato jeździ na ryby, lubi szczególnie łowienie pod lodem. Nie jest już najmłodszy i często marznie - ogrzewacz do rąk wydaje się prezentem wręcz idealnym. Siostra jest fanką ostrego brzmienia  i marudzi, że nie stać ją na koszulkę ulubionego zespołu. Na szczęście Święty Mikołaj stoi na posterunku:) Brat chce kupić sobie konsole do grania. W takim wypadku nowa gra mu się przyda na pewno.

 

Jest dopiero 17 listopada, a część niespodzianek już kupiłam i jadą do mnie kurierem. 2 książki mam już w domu. Mam nadzieję, że przedświąteczny szał i stanie w kilometrowych kolejkach ominą mnie jednak  w tym roku.



Życzę głów pełnych pomysłów na prezenty!

 

 

 

Pozdrawiam serdecznie

 

 

Anka


poniedziałek, 11 listopada 2013

10. Pan Lodowego Ogrodu.

Cześć.


Szukając czegoś do poczytania, przegrzebując rankingi fantastyki, szukając "polecaczy" i oglądając empikowe półki znalazłam książkę (a raczej 4-tomową powieść) naszego rodzimego pisarza, którą szczerze i z całego serca polecam. 

 



Pan Lodowego Ogrodu - Jarosław Grzędowicz




Książka zaczyna się od startu statku kosmicznego. Główny bohater Vuko Drakkainen leci z misją ratunkową na obcą planetę Mitgaard. Ma sprowadzić grupę zaginionych naukowców z powrotem na Ziemię, w ostateczności "posprzątać" po nich.

W momencie wylądowania na nowej planecie kończy się część s-f, a zaczyna fantasy. Vuko przybiera nowe imię, zostaje ucharakteryzowany, dzięki czemu bez wzbudzania większego zainteresowania i może poruszać się pomiędzy tubylcami. Jeszcze na Ziemi wszczepiono mu do mózgu biomechanizm zwany Cyfralem, przy pomocy którego stał się "nadczłowiekiem". Widzi w ciemności, używa hiperadrenaliny, może szybko się poruszać, zna mowę tubylców.



























 

Zaczyna poszukiwania, po drodze znajduje konia, ratuje kilka osób z opresji. Zawiera coś, co można nazwać przyjaźnią. Przynajmniej na chwilę.

Równocześnie toczy się druga historia. Opowieść o następcy Tygrysiego Tronu. O 16letnim chłopcu, który ma zostać królem. O suszy, buncie poddanych, a w końcu długiej podróży anonimowego wędrowca.





Dobrą recenzję książki znajdziecie TUTAJ.



Z jednej strony żałuję, że tę książkę odkryłam dopiero teraz. Z drugiej, natomiast, się cieszę. Jeszcze parę lat temu nie doceniłabym kunsztu Grzędowicza. Jego opisów i stylu pisania. Teraz jestem pod jego ogromnym wrażeniem. Pierwszy tom powieści wręcz połknęłam, teraz jestem w trakcie drugiego. Już czuję ten jęk, gdy dojdę do ostatniej strony czwartego tomu. Zaczarował mnie ten świat, w którym tak na prawdę wszystko może się wydarzyć. W jednym momencie jesteś człowiekiem, chwile później wielkim wojownikiem, by po mrugnięciu okiem stać się drzewem.



Czy wiecie, że... Jarosław Grzędowicz prywatnie jest mężem Mai Lidii Kossakowskiej? To musi być zwariowane małżeństwo. Każde żyjące w swoim świecie fantazji i dziwnych zdarzeń.


Na długie zimowe wieczory polecam tę książkę i obiecuję, że jeśli choć trochę fascynuje Cię świat fantazy, to będzie to jedna z Twoich ulubionych pozycji.



Pozdrawiam



Anka




wtorek, 5 listopada 2013

9. Poradziłam sobie z dynią.

Cześć.

 


Udało mi się, poradziłam sobie z moją 5kilową dynią. A nie było prosto. Przekopałam internet w poszukiwaniu przepisów i inspiracji na dania z dyni. W końcu warzywo zostało rozpracowane!



Co zrobiłam?




1. Zupa z dyni.

 


Okazało się, że zupa z dyni to bardzo proste zadanie. Nie potrzebne są do niej żadne przepisy. Ugotowałam bulion warzywny na skrzydełku z kurczaka. W tym czasie piekłam około 1,3 kg dyni w piekarniku aż zmięknie. Dynię dodałam do zupy i dalej gotowałam. Doprawiłam do smaku, dodałam łyżeczkę startego imbiru. Na koniec danie zostało zblendowane na gładką papkę.  A ten biały kleks to jogurt naturalny.




2. Ciasto piernik z dyni.

 

 

 Pyszne, sycące, z orzeszkami włoskimi i śliwkami. Gorąco polecam. Po pracy do szklanki zimnego mleka. Mniam! W przyszłości wstawię na blog przepis to ciasto. Znalazłam go w internecie i zmodyfikowałam tak, aby mi pasował lepiej.






 3. Dżem z dyni.



Kolejny przepis znaleziony w internecie, tym razem zerżnięty w 100%. Jest smaczny, słodki, przypomina trochę dżem z jabłkami albo brzoskwiniami. Już wiem, czym będę smarować naleśniki tej zimy. Jeśli chcecie znaleźć przepis, szukajcie pod hasłem "Dżem z dyni i pomarańczy"





4. Pestki z dyni.



Przecież ich nie wyrzucę, tym bardziej że lubię. Teraz je suszę, bo mokre są bardzo średnie w smaku;)





Został mi jeszcze kawałek dyni. I już wiem co z niej zrobię, Drugi raz zupę, Wyszła na prawdę genialna. Najlepsza jest na drugi dzień, kiedy już się tajemniczo "przegryzie"



Dynia to jednak dobry pomysł, także polecam wszystkim przynajmniej raz (w roku) je wypróbować.


Pozdrawiam serdecznie


Anka

P.S. Zdjęcia to moje autorskie dzieło, dlatego proszę o ich nie kopiowanie. Szczególnie dżemu, który wyjątkowo korzystnie zapozował do zdjęcia.