czwartek, 31 października 2013
środa, 30 października 2013
7. Halloween
Cześć.
Halloween - amerykański zwyczaj. Ale, czy to źle, że przywędrował do nas?
Według mnie - nie.
Dlaczego?
1. Dzieci mają frajdę. Mogą się przebierać, bawić, dostawać łakocie.
2. Rodzice mają frajdę - dzieci są czymś zajęte.
3. Dorośli mają frajdę. Mogą się przebierać, bawić, wygłupiać, spotkać przy przerażających drinkach
4. Można wpaść w Hallowenowy szał i zapomnieć o szarej codzienności i smutnej jesieni ( obecna jesień jest wyjątkiem od reguły)
5. Można poczuć się jak dziecko i pobawić się w dyni, albo dynią.
6. Z resztek dyni można zrobić coś smacznego.
7. Można kupić łakocie dla dzieciaków z sąsiedztwa. A nóż przyjdą. Jeśli ich nie będzie - można wszystko zjeść, przecież nic nie może się zmarnować.
8. Można wybrać się na noc grozy do kina, albo zrobić ją sobie w domu. Można się wtedy przytulać i wtulać w mężczyznę. Przecież to horrory, a Ty jesteś dziewczyną. Musisz (a przynajmniej powinnaś), masz prawo się bać i szukać ratunku w jego silnych ramionach.
Pozdrawiam serdecznie
i życzę ciekawych planów na Halloween
Anka
poniedziałek, 28 października 2013
6. Co we mnie siedzi, czyli przebadaj się na jesień.
Witajcie.
Wszystkie chcemy pięknie wyglądać, mieć zgrane pośladki i lśniące włosy. Ważne, aby dążąc do doskonałości nie zapomnieć o swoim zdrowiu. Radio, telewizja huczy od akcji promujących mammografię, cytologię, ostatnio pojawiła się akcja "rakowi wspak". Nikt nie wspomina jednak o podstawowych badaniach, które mogą uratować nam życie i oszczędzić długiego leczenia. Lepiej wykryć zmiany w zarodku.
Tak
więc dziewczyny pójdźmy do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie
na podstawowe badania, albo same udajmy się od razu do
laboratorium.Badania te można zrobić w każdym laboratorium za nieduże
pieniądze. Morfologia to koszt około 15 zł. Bądźmy świadome swojego
stanu zdrowia i same zacznijmy je sprawdzać.
Jest
kilka podstawowych badań laboratoryjnych, które powinnyśmy sobie robić
mniej więcej raz w roku. Wymienione przeze mnie poniżej badania stanowią
absolutne minimum, które pozwoli ocenić "z grubsza" nasz stan zdrowia.
1. morfologia krwi
2. poziom glukozy
3. lipidogram, a przynajmniej poziom cholesterolu
4. ALT, AST, bilirubina - pozwolą ocenić pracę naszej wątroby
5.
poziom kreatyniny - pokażą w jakim stanie są nasze nerki. Szczególnie
ważne u osób stosujących dietę dukana. Dieta ta znacznie obciąża nerki.

Dostałyśmy
już wynik morfologii, ale jak odczytać wszystkie skróty? RBC, WBC,
MCHC, RDW? Co to jest? Czy to zwykłe przeziębienie, a może już wybrać
się do lekarza?
Morfologia
to badanie, które mówi o naszych krwinkach. Ile ich jest? Czy są duże,
małe? Czy mają prawidłowy kształt? Z wyniku morfologii możemy się
dowiedzieć czy mamy anemię, czy brakuje nam żelaza, kwasu foliowego. A
może to już białaczka lub skaza krwotoczna. W morfologii widać czy
zalągł się nam jakiś pasożyt lub aktualnie jesteśmy uczulani.
Ale wracając do skrótów.
źródło |
RBC - czyli liczba krwinek czerwonych.
Prawidłowo
u kobiet ich ilość powinna się mieścić między 3,5 a 5 milionów/ ul. U
mężczyzn 4,5 - 6 x10^3/ul. Niższe wartości świadczą o niedokrwistości.
HGB - stężenie hemoglobiny. Stężenie hemoglobiny u zdrowej kobiety mieści się w granicach 12-16g/dl.
Niższe wartości świadczą o niedokrwistości, anemii nawet jeśli liczba krwinek czerwonych jest w normie.
Do oceny rodzaju niedokrwistości potrzebny jest kolejny skrót MCV -
czyli objętość krwinki czerwonej. Przy niedoborze żelaza krwinka
maleje, a co za tym idzie MCV zmniejsza się. Niedobór żelaza występuje
przy utracie krwi, np przez obfite miesiączki. Nie należy tego jednak
bagatelizować, niskie MCV i obniżony poziom żelaza występuje również w
nowotworach przewodu pokarmowego. Tak więc powinnyśmy sprawdzić którędy
krew "ucieka" z organizmu.
Przy
niedoborze kwasu foliowego i witaminy B12 krwinki czerwone rosną,
zwiększa się ich MCV. Taki niedobór występuje np podczas ciąży, ale też
przy zarażeniu tasiemcem bruzdogłowym, w niektórych nowotworach, przy
niewchłanianiu B12 z autoagresji.

WBC - liczba krwinek białych (leukocytów). U zdrowego człowieka liczba krwinek białych waha się między 3,5 a 10tys/ul
Oprócz
ogólnej liczby krwinek białych ważny jest rozkład procentowy
poszczególnych typów leukocytów. NEUT, LYMPH, MONO, EO, BASO - to typy
krwinek białych.
Najwięcej powinniśmy mieć neutrofilów dalej limfocytów monocytów i zaledwie kilka procent eozynofilów i bazofilów.
Liczba
WBC zwiększa się podczas miesiączki, przy przeziębieniu, nawet przy
bólu zęba (krwinki białe lgną do stanu zapalnego). Wzrasta też w dużo
gorszych przypadkach takich jak białaczki.
PLT -
czyli liczba płytek krwi. Płytki krwi są niezbędne do procesu
krzepnięcia, czyli między innymi gojenia się ran. Prawidłowo powinniśmy
mieć 125 - 400 tysięcy płytek/ ul
Dlaczego dziś tak ględzę o morfologii?
Pracuję
w laboratorium i na własne oczy widziałam ludzi "zdrowych", którzy po
zrobieniu kontrolnej morfologii okazywali się ciężko chorzy. Niektórzy
chcieli oddać honorowo krew, a okazało się, że sami tej krwi potrzebują.
Chłopak idzie do centrum krwiodawca - chce zostać dawcą, po zrobieniu
morfologii okazuje się, że ma białaczkę. Mama przyprowadza córkę, bo
blada i źle wygląda. Okazuje się, że hemoglobinę ma tak niską, że na
tydzień musi zostać w szpitalu. I to są roczniki 80' 90'. Dlatego warto
raz w roku zrobić to badanie i mieć spokojną głowę, że wszystko jest w
porządku. Albo w czas zareagować, gdy wychwycimy u siebie jakąś
nieprawidłowość.
I
jak kiedy ostatni raz robiłyście sobie morfologię? Dawno?... Więc na co
czekacie? Już jutro rano pójdźcie do laboratorium i zróbcie sobie
morfologię.
Pozdrawiam
Anka
Anka
P.S.
W wielkim skrócie napisałam o morfologii. Chciałam jedynie zaznaczyć
jakie ważne są okresowe badania. Jeśli okaże się, że komuś potrzebne są
bardziej szczegółowe informacje - chętnie podzielę się swoją wiedzą.
niedziela, 27 października 2013
5. Dobra kawa do podstawa.
Cześć.
Nie wyobrażam sobie dnia bez porannego rytuału picia kawy. Nic tak dobrze nie smakuje przed wyjściem do pracy. W tle gra radio lub brzdąka telewizor, a ja mam te kilka minut podczas których nie śpieszę się do pracy. Nie martwię się, że się spóźnię, po prostu się delektuję.
Co prawda godzina już późna i picie kawy o tej porze może skończyć się bezsenną nocą. Dlatego nie namawiam już dziś na ten napój.
Do niedawna piłam kawę rozpuszczalną, ale odkąd dostałam zaparzacz do kawy przerzuciłam się na mieloną. Jest zdrowsza i dużo smaczniejsza od rozpuszczalnej. Porównanie obu rodzajów kawy znajdziecie w wielu zakątkach internetu, np TUTAJ. Nie będę więc się powtarzać i powielać informacji.
Jak w domowym zaciszu przygotować dobrą kawę? A najlepiej smaczną i ładnie wyglądającą?
Potrzebujemy do tego zaparzacza do kawy np. TAKIEGO i spieniacza do mleka (o TAKIEGO). Ja swój spieniacz kupiłam na bazarze za zawrotną kwotę 25zł! Kawiarkę dostałam na urodziny, ale myślę, że nie kosztowała dużo więcej.
Parzymy kawę, spieniamy mleko. Do szklanki wlewamy spienione mleko, następnie po łyżeczce dolewamy kawę. Najlepiej robić napój w przeźroczystej szklance - daje lepszy efekt. Wychodzi trójwarstwowa kawa, jak ze zdjęcia powyżej. Mamy domowe LATTE.
Do spieniania najlepiej używać tłustego mleka 3,2%. Mleko można wcześniej podgrzać, będzie lepiej się pienić, a i kawa będzie cieplejsza. Podgrzewać można w spieniaczu, który pokazałam wyżej. Tylko nie nalejcie zbyt dużo mleka, gdyż spieniając mocno zwiększa swoją objętość
Zmieniając kolejność, tzn. najpierw wlewając kawę, następnie delikatnie spienione mleko możemy zrobić CAPPUCCINO. Należy delikatnie wlewać mleko, aby na górze widoczna była pianka. Piankę posypujemy delikatnie kakao i cukrem, lub startą czekoladą. Ten rodzaj kawy najlepiej podawać w ceramicznej filiżance.
Do kawy można też dodać aromaty i likiery. Ale czy warto psuć smak czegoś tak doskonałego? i jednocześnie na własne życzenie faszerować się chemią?
Czytałam o kawie z pomarańczą, cynamonem, laską wanilii.. jeszcze się nie odważyłam na takie połączenie. Zdam relację, gdy się przemogę.
Kawę najlepiej pić we dwoje.
Pozdrawiam
Anka
środa, 23 października 2013
4. To dobra pora odejść od komputera
......tak przynajmniej zasugerował mi jeden z portali muzycznych;)
I w zbliżeniu:

Swoją drogą, zdobyłam wczoraj najnowszą płytę Pearl Jam i polecam ją wszystkim. Zespół na prawdę się popisał. Słucha się ich przyjemnie i bez znudzenia. Muzyka jest wyważona, coś dla siebie znajdą osoby lubiące mocniejsze kawałki, jak i te, które wolą ballady.
Niżej dwa kawałki z płyty:
I dla tych, którzy wolą spokojniejsze kawałki:
Pozdrawiam serdecznie
Anka
niedziela, 20 października 2013
3. Kubek kawy i książka.
Cześć.
Jesienne popołudnia i wieczory nastrajają do zatrzymania się na chwilę. Najbardziej lubię, gdy z kubkiem ciepłej herbaty mogę zawinąć się w koc i czytać książkę. To jedno z przyjemniejszych zajęć na tę porę roku;)
Co teraz czytam?
Koleżanka z pracy poleciła mi 2 książki "Nigdziebądź" Neila Gaimana i "Stulatek, który wyskoczył z okna i zniknął" Jonasa Jonassona. Mają być genialnymi książkami. Z opisu koleżanki przy czytaniu "Nigdziebądź" czujesz się jak w środku filmu. A "100latek..." to książka przy której człowiek śmieje się w głos i nie może się pohamować.
Przyznam szczerze, że książki odbiegają od tych, które czytam najczęściej. Jestem zapaloną fantastykoczytaczką i poza Wiedźminem, Lokim, czy Antykreatorem mało mnie interesuje;) W ramach rozwijania się i poszerzania horyzontów otwieram się na "obce" i próbuję czytać.
Przepraszam, że zdjęcia nie są moje, od jakiegoś czasu używam e-czytników i nie mam styczności z książką papierową. Okładki wzięłam z empik.com
Od paru dni czytam "Nigdziebądź" i ....czekam aż się rozkręci;) Mężczyzna spotyka dziewczynę, przez którą jego życie zmienia się diametralnie. I to nie w oczywisty sposób, nie zakochuje się, on znika... Poprzez spotkanie z nieznajomą przestaje istnieć w znanym mu dotychczas świecie. Szuka jej, aby dowiedzieć się co i dlaczego właściwie się stało. Odkrywa inny świat, świat istnienia którego nawet nie podejrzewał.
Tak wygląda moje czytanie. Co prawda nie zawinięta w kocyk i bez ulubionego kubeczka. Za to w pracy na krześle i w świątecznym kubku;) Ważne, że książka zaczyna wciągać i nie mam dużo pracy na dyżurze.
Pozdrawiam serdecznie
i wracam do lektury
Anka
2. Uśmiechnij się
Cześć!
Dziś za oknem mamy piękny jesienny dzień. Prawdziwa polska złota jesień.
Aż smutno, że mam 24godzinny dyżur w pracy.
Jesienią często napada nas chandra i kiepski nastrój, Aby się nie poddać takiemu humorowi mam dla Was zestaw karteczek, które mają za zadanie trochę zmotywować do działania. Nie ma co gnić cały dzień przed komputerem lub telewizorem!
Więc po kolei!
Uśmiechnij się i zrób pyszne ciepłe kakao lub zjedz jakiś owoc. Z jesienią najbardziej kojarzą mi się pomarańcze..najlepiej z goździkami na gorąco.. do sok picia.. (ale o tym jeszcze napiszę za jakiś czas). Jak już się zrelaksujesz.. zadzwoń do mamy! albo babci/siostry/przyjaciółki. Kogoś bliskiego, kogo nie widziałaś od dłuższego czasu. Serdeczna rozmowa może zdziałać cuda!
Spójrz za okno. Jest piękna pogoda.Pamiętasz jak kilka/naście lat temu przy takim słoneczku biegałaś między liśćmi? Pamiętasz jak pięknie pachną, gdy są suche? Jak zbierałaś je i przynosiłaś do domu? Nie? To najwyższa pora sobie to przypomnieć.
Po powrocie przyznaj się kiedy ostatni raz miałaś w rękach książkę inną niż ta potrzebna do szkoły lub pracy? Dawno? Zerknij na półkę, na pewno znajdziesz tam coś godnego uwagi.
Dbaj o siebie, ale pozwól też czasem sobie na przyjemności. Żyj czasem chwilą, nie myśl o innych. Czy to ważne co pomyśli o Tobie sąsiad, gdy zobaczy Cię bawiącą się w liściach? Ważni są tylko najbliżsi. Dlatego dbaj o nich. Nie pozwól, by martwili się o Ciebie.
Dąż do celów jakie sobie założyłaś. Jeśli na początku się przewracasz, nie poddawaj się!
Z czasem wszystko staje się bardziej przejrzyste i proste.
Mam nadzieję, że dałam Wam trochę do myślenia.
Pozdrawiam
Anka
PS. Zapomniałam, a chciałam się pochwalić zdobyczą z ostatniego wypadu do lasu.
środa, 16 października 2013
1. Moje cele na jesień.
Cześć.
Z zamiarem prowadzenia bloga noszę się już od dłuższego czasu, ale zawsze było coś pilniejszego. Lub zwyczajnie myślałam, że jeszcze zdążę. Dziś przeglądając blogi natknęłam się na post, który dał mi przysłowiowego kopa do działania. Tak wiem, wpis jest już dosyć dawny, ale tego bloga odkryłam dopiero dziś.
Genialny pomysł z tymi jesiennymi celami, bo po co czekać do Nowego Roku. Tym bardziej, że postanowień noworocznych z reguły się nie dotrzymuje.
To pierwsza lista celów jaką kiedykolwiek stworzyłam. Z tego względu jest dość krótka. Dzięki temu jest większe prawdopodobieństwo, że uda mi się sprostać założonym celom. Czas do osiągnięcia tego to.. pierwszy śnieg.! Nie, przesadziłam. Z taką nieprzewidywalną pogodą śnieg może spaść równie dobrze w przyszłym tygodniu jak i na początku grudnia. Tak, więc czas na wykonanie założonych celów to ostatni dzień listopada.
Trzymam kciuki za Wasze wszystkie jesienne cele i mam nadzieję na ich wspólne podsumowanie.
Pozdrawiam
Anka
Subskrybuj:
Posty (Atom)